W dwóch zdaniach: Aplikacja do randkowania i swatka na miarę XXI wieku. Dla tych konkretnych i dla tych, co się dopiero rozglądają.
Koszt: Tinder Plus 68.99/miesiąc, Tinder Gold - 114,99 zł / miesiąc oraz Tinder Platinum - 139,99 zł / miesiąc.
Czy jest wersja darmowa: Tak
Szczegółowy opis
Hej jestem Tinder! Szukam stałego związku
Tinder, to serwis, którego nie trzeba specjalnie przedstawiać - to aplikacja będąca równocześnie popularnym portalem randkowym, dostępnym w 190 krajach i funkcjonującym w ponad 40 językach. Na oficjalnej stronie Tindera można znaleźć informację, że aplikacja ta pomogła dopasować już ponad 55 miliardów par.
Tinder jest niezwykle prosty w obsłudze – szybko można założyć tu konto, dodać kilka swoich zdjęć, wprowadzić krótki opis swoich zainteresowań i gotowe – można wyruszyć w podróż w poszukiwaniu tej drugiej połówki. Wszystko w jednym miejscu, na wyciągnięcie kciuka.
Czego by o Tinderze nie mówić, jedno jest pewne – Tinder gruntownie zmienił branżę randkową raz na zawsze, bo jako pierwszy wprowadził mechanizm „swipe”, dzięki któremu jednym ruchem możesz przesunąć zdjęcie oglądanej osoby i swobodnie wybrać, czy ci pasuje. W prawo „Like”, w lewo „Nope”. Jeśli ktoś z drugiej strony zrobi swipe w prawo – jesteście, przynajmniej wirtualnie – parą (tzw. match). Tego po prostu w branży portali randkowych jeszcze wcześniej nie było!
Jak korzystać z Tindera?
Najpierw należ pobrać aplikację za pośrednictwem sklepu Google Play czy App Store lub z oficjalnej strony Tinder.com (z Tindera można także korzystać po prostu w przeglądarce), i stworzyć konto w serwisie.
Samo ściągnięcie aplikacji i jej używanie jest, tak jak informuje o tym producent, bezpłatne, ale wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Na przykład są to ograniczenia w widoczności osób, które cię polubiły czy w wyborze obszaru poszukiwań "drugiej połówki".
Po pewnym czasie aplikacja zwiększa odległość od Twojej lokalizacji. Można oczywiście zmieniać tu zasięg kilometrów i obszaru poszukiwań w ustawieniach (tak samo, jak przedział wiekowy potencjalnych partnerów), ale jest do zabieg krótkotrwały, potem aplikacja wymusi poszerzenie zakresu terytorialnego.
Używając wersji darmowej musimy być świadomi, że możemy natrafić na nagłą propozycję randki z producentem garaży, fotowoltaiki czy sprzętu AGD i ich infolinii. Oczywiście to też może być wyzwaniem, bo nigdy nie wiadomo, kto po drugiej stronie infolinii siedzi. W każdym razie, w wersji bezpłatnej pojawiają się reklamy.
Jeśli chodzi o widoczność osób, które dały ci „Like”, to wersja darmowa proponuje tylko ikony rozmazanych zdjęć. Jest to doskonała opcja dla uwielbiających kolaże kolorystyczne i zabawy typu „zgaduj zgadula”. Ci, którzy nie przepadają za takimi grami, mogą czuć się zawiedzeni, ponieważ nie zobaczą faktycznie zamieszczanych zdjęć przez użytkowników.
Gdy już jesteś znużona / y wpatrywaniem się w rozmazane zdjęcia osób, które cię polubiły i masz dość pojawiającego się co pewien czas komunikatu o treści: „Ups, para przeszła ci koło nosa"…
…wtedy, niczym na rączym rumaku pożądania i miłości na arenę wjeżdżają subskrypcje płatne, które są nadzieją na poszerzenie i większą skuteczność twoich poszukiwań! Są to: Tinder Plus, Tinder Gold oraz Tinder Platinum.
„Ups, para przeszła ci koło nosa!” Sprawdź rodzaje subskrypcji.
Płatne abonamenty pozwalają na wygodniejsze i mniej przypadkowe korzystanie z serwisu. Czy warto? Każdy oceni to indywidualnie. Tinder podsuwa nam do wyboru trzy opcje, o których poniżej.
Tinder Plus, daje możliwość polubień bez ograniczeń, bo w wersji bezpłatnej jest w tym przypadku limit (zależny od cech indywidualnych profilu). Limit polubień został m.in. wprowadzony z uwagi na fakt, że użytkownicy dawali dużo „lajków” dla tak zwanej „zabawy”, co nie spełniało celu twórców aplikacji. Dzięki Tinder Plus można też – bez ograniczeń dokonywać ponownego wyboru osób oraz otrzymać tzw. paszport do dowolnej lokalizacji. Dzięki tej subskrypcji nie będziemy też narażeni na promocyjne ataki ze strony reklamodawców.
Koszt wykupu subskrypcji 68,99 zł za miesiąc (aktualny cennik sprawdź na stronie aplikacji).
Tinder Gold, po wykupieniu tej subskrypcji możemy swobodnie obserwować kto nas polubił, otrzymujemy dostęp do codziennie nowych Top Wyborów. Top Wybory to dodatek, dzięki któremu aplikacja proponuje najbardziej godnych uwagi kandydatów do stworzenia z tobą pary. Tinder Gold zapewnia też 5 Superlajków co tydzień. Tinder Super like jest płatną opcją, która pozwala wyróżnić dane przez ciebie polubienie. Otrzymujesz tu też jeden darmowy Boost miesięcznie – Boost to narzędzie do zwiększenia widoczności twojego profilu. Dodatkowo subskrypcja Tinder Gold umożliwia dostęp do funkcji z wersji Tinder Plus.
Koszt wykupu subskrypcji 114,99 zł za miesiąc (aktualny cennik sprawdź na stronie aplikacji).
Tinder Platinum, gdy zdecydujesz się na wykup wariantu Platinum, otrzymujesz opcję polubień priorytetowych. Dodatkowo, dostęp do funkcji, która wysyła do ciebie wiadomość przed połączeniem się w parę oraz możliwość użytkowania wszystkich narzędzi, które zawiera wersja Tinder Gold.
Aktualny koszt wykupu subskrypcji 139,99 zł za miesiąc (aktualny cennik sprawdź na stronie aplikacji).
Czy warto korzystać z subskrypcji na Tinderze?
Proponowane przez Tindera subskrypcje z pewnością poprawiają komfort użytkowania aplikacji, jednak należy się wtedy liczyć z pewnymi kosztami. Niektórzy użytkownicy twierdzą, że gdyby subskrypcje były cenowo atrakcyjniejsze, korzystaliby z nich, a tak kwoty odstraszają od wykupu pełnych wariantów użytkowania. I tak, jak zawsze – wszystko zależy od stopnia naszej determinacji i potrzeb.
Czy da się w to grać bezpiecznie?
Bezpieczeństwo na Tinderze można rozpatrywać dwuwymiarowo, zarówno pod względem cyfrowym, jak i tym osobistym, dotyczącym spotkań w realnym świecie.
Jeśli chodzi oto pierwsze, twórcy zapewniają, że nasze dane są tam bezpieczne. Tinder do przesyłu informacji używa kanału szyfrowanego przy użyciu SSL, który śle wszystko do serwera. By móc korzystać z aplikacji musimy przekazać nasze dane wrażliwe, ale prawda jest taka, że nie różni się to wiele od większości stron i aplikacji, których używamy na co dzień. Te same informacje udostępniamy robiąc zakupy on-line, zakładając sobie karty lojalnościowe czy tworząc profil na Facebook’u lub Instagramie.
Wszędzie jesteśmy narażeni na cyber ataki i musimy się z tym liczyć. Tinder przypomina o tym, chociażby podczas używania wewnętrznego czatu. Gdy użytkownik próbuje umieścić tam swoje dane – od razu wyświetla się ostrzeżenie względem ich bezpieczeństwa. Używając Tindera musimy być tak samo uważni na treści, jakie przekazujemy innym, jak w innych „miejscach” Internetu.
Pamiętajmy, że udzielanie informacji o lokalizacji nigdy nie jest w 100% bezpieczne, a Tinder wymusza na nas użycie tej funkcji, co w niektórych może wzbudzić poczucie dyskomfortu.
Druga kwestia, dotyczy bezpieczeństwa w kontaktach z poznawanymi ludźmi. Tu też powinniśmy wykazać się ostrożnością i pewną dozą nieufności, bo tak naprawdę nie wiemy, kto kryje się po drugiej stronie klawiatury.
Tu twórcy Tindera wychodzą naprzeciw użytkownikom i dmuchając na zimne oferują całą zakładkę ze wskazówkami dotyczącymi zachowań zwiększających bezpieczeństwo spotkań - „Wskazówki bezpieczeństwa dotyczące randek” https://policies.tinder.com/safety/intl/pl
Tak, jak w przypadku innych profili społecznościowych musimy uważać na fałszywe, niezweryfikowane konta (Tinder daje możliwość weryfikacji). Takie konta powstają i powstawać będą, kryją się często za nimi organizacje, które wyłudzają pieniądze lub po prostu ludzie z nieczystymi intencjami. Dlatego zwracajmy uwagę na zdjęcia, które widzimy, na to czy użytkownik umieścił unikalny opis lub czy ma adnotację o weryfikacji konta.
Twórcy fake’owych kont używają często zdjęć pobranych z różnych serwisów stockowych. Czasem są to memy lub po prostu zdjęcia ludzi, którzy są popularni i nie mają pojęcia, że właśnie w tej chwili biorą udział w poszukiwaniu miłości swojego życia.
Można próbować sprawdzić, czy dana osoba umieściła swoje prawdziwe zdjęcie – wystarczy zrobić PritScreen fotografii i wprowadzić ją w wyszukiwarkę zdjęć np. Google. Jeżeli osoba ta funkcjonuje w sieci, to wyświetli się ci chociażby jej profil na Facebooku czy LinkedIN (zazwyczaj ludzie używają tych samych zdjęć w wielu miejscach).
Nagminnym jest też żonglowanie wiekiem przez użytkowników czy podawanie innego imienia niż się ma. To jednak, dość często spowodowane jest, albo chęcią zwiększenia swojej szansy na polubienie lub potrzebą pozostania choć trochę anonimowym.
Odrobina wysiłku, dystansu i rozwagi z naszej strony może uchronić przed nieprzyjemnymi doznaniami, rozczarowaniem, a czasem nawet oszustwem czy przemocą fizyczną. W swojej polityce bezpieczeństwa Tinder zwraca na to uwagę, my też zwracajmy.
Nie lubisz się zapisywać na kota w worku? Słusznie!
Dowiedz się więcej o newsletterze ⏰ Minuta dla subskrypcji »
Tylko narzędzie czy już targowisko?
Wciąż pojawiają się zarzuty, że aplikacja ta jest targowiskiem, giełdą emocji, na której towarem są dopamina, polepszacze ego, a w końcu twarze, wiek i status posiadania. Ogólne, powierzchowne, niczym niepotwierdzone informacje – to jedyne źródło, jakim dysponują użytkownicy.
W takim tonie o Tinderze wypowiadają się sceptycy, jednak należy wziąć pod uwagę, że aplikacja ta powstała na bazie rzeczywistych potrzeb. Czy na nich żeruje – to już odrębny temat do dyskusji.
Tinder, przede wszystkim jest narzędziem, które wskazuje nam kierunek do upragnionego celu, prawie tak, jak robią to Mapy Google. Tu też podawana jest odległość w kilometrach dzielących nas od wybieranej osoby. Czyli, po prostu – tak samo, jak inne dostępne aplikacje spełnia swoje założone z góry funkcje, a my decydujemy, czy brać w tym udział czy nie.
Nieoczywiste zastosowanie Tindera
Kiedy Twórcy oddają w ręce użytkowników swoje aplikacje, mogą przypuszczać, że doskonale wiedzą jak ich "dziecko" będzie wykorzystywane (to nie jest najszczęśliwszy ze zwrotów...). Spodziewali się, że będzie to miejsce dla randek, ale okazuje się, że może być także doskonałym źródłem informacji o... mieście, które właśnie odwiedzacie. Została mi opowiedziana historia, w której użytkowniczka wyszukała na Tinderze ludzi z danego miasta, którzy w swoim opisie określali, że lubią dobrze zjeść i nie mając ochoty na żadne bliższe / bezpośrednie relacje zapytała ich "gdzie polecają pójść na śniadanie w Krakowie". I błyskawicznie dostała kilka bardzo dobrych rekomendacji.
Cóż.. jak widać Tinder może także rywalizować z tripadvisorem... Choć mamy wrażenie, że na tym drugim z serwisów uroda pytającego nie wpływa na jakość odpowiedzi...
Co o subskrypcjach na Tinderze sądzą ci, którzy z nich korzystają
Niestety, jeszcze nie ma komentarzy od osób, które korzystają z Tindera.
Skomentuj pierwsza / pierwszy 🙂
Jeśli korzystasz z tej usługi, zostaw opinię w komentarzu i pomóż innym zdecydować się na nią lub zrezygnować z niej. Jeśli korzystałeś/aś z Tindera, ale już tego nie robisz, napisz co skłoniło Cię do rezygnacji.